momentami miewam tak, że czuję się przybita do ścian mieszkania i poczucie, że już nigdy stąd nie wyjdę. szukam nawet drutów do robienia swterów z wełny. myślę sobie - nigdy już nie będę wolna. z drugiej zaś strony - za to nigdy już nie będę samotna. kocham moją małą jak nigdy nikogo do tej pory. niby to oczywiste ale ten kto tego nie przeżył nie wie choćby przeczytał milion mądrych książek lub oglądał swoich znajomych, którzy to przeżywają. ale co ja chciałam. no to, że codziennie codziennie ok godziny 18tej obiecuje sobie, że jak tylko jk wróci z pracy to oddaję Len w dobre ręce i jadę odpocząć. codzennie. oczywiście jak jk wraca i siada obok nas na tapczanie to .... nigdy nigdy nie umiem się na to zdobyć bo: po pierwsze gdzie ja mam jechać odpocząć, po drugie jesteśmy w komplecie i jest tak rodzinnie i bezpiecznie po trzecie lubię zapach i obecność mojego faceta obok mnie, po czwarte boję się, że zostanę odebrana jako wyrodna matka która nie daj Boże ma dość córki (a tak nie jest) po piąte niby chce czegoś ale nie wiem czego i gdzie ja po nocach ciemności i zimnie będę się błąkać sama... ot takie rozdwojenie jaźni nie wiem kryzys tożsamości czy coś.
ale mam pierwsze zlecenie na pracę. układam jakiś plan choć nie wiem jak to będzie z młodą.
a byście ją teraz widzieli. włosy umyte szamponikiem nabrały takiego puchu i dwa włoski sterczą na czubku te najdłuższe... wygląda bajkowo.
ech mój skarb.
mój tato kończy dziś 50 lat.
czekam na kuriera który dostarczy mi marzenie - ibanez AEL 20 - cud.
środa, 31 października 2007
poniedziałek, 29 października 2007
niedziela, 28 października 2007
sobota, 27 października 2007
...
rozpływam się. rano kiedy mnie Len dotyka swoimi paluszkami. potem kiedy jk przytula mocno. teraz nad lodami czekoladowymi i likierem toffi. nawet posłałam mmsa ze zdjęciem "wnusi" żeby nie było, że jestem wredna krowa. a i tak jestem. nie umiem patrzeć jak ona ją trzyma. no co zrobię co. znowu się okazało, że zaufałam za bardzo niektórym osobom i znowu się martwię. choć nie powinnam. tak na serio, tak jak mówi mądra E. trzeba się przez te pare godzin pouśmiechać sztucznie powiedzieć że jest dobrze nawet jak dymi i grać słodką idiotkę. tak należy. ja jak zwykle zapomniałam i chciałam być ultra super extra dobra. a tu się nie da. babi mnie rozumie i elfi też i wogóle cała masa osób o nazwie - synowa no.
a poza tym mnie wczorajszy głos krzysia myszkowskiego uciszył w środku. rano zdefiniowałam że to przecież pms niby mały ale zawsze. przez ciążę zapomniałam że umiem gadać sama do siebie w trakcie tegoż.
jeszcze jeden mądry ruch zrobiła babi i ja się podpisuję. od pewnego czasu boję się tu pisać prawdę. więc czas to zmienić bo dusić się nie lubię a to przecież mój plac zabaw.
no i chciałabym wreszcie poczytać książki (nie, to nie jest marnowanie czasu jak niektórzy zdążyli już mi wytknąć) i chciałabym móc opiłować sobie paznokcie i pojechać na basen i solar. chyba czas poszukać tychże kompleksów akweno-solarnych które pracują między 21 a 24 w nocy.
a poza tym mnie wczorajszy głos krzysia myszkowskiego uciszył w środku. rano zdefiniowałam że to przecież pms niby mały ale zawsze. przez ciążę zapomniałam że umiem gadać sama do siebie w trakcie tegoż.
jeszcze jeden mądry ruch zrobiła babi i ja się podpisuję. od pewnego czasu boję się tu pisać prawdę. więc czas to zmienić bo dusić się nie lubię a to przecież mój plac zabaw.
no i chciałabym wreszcie poczytać książki (nie, to nie jest marnowanie czasu jak niektórzy zdążyli już mi wytknąć) i chciałabym móc opiłować sobie paznokcie i pojechać na basen i solar. chyba czas poszukać tychże kompleksów akweno-solarnych które pracują między 21 a 24 w nocy.
piątek, 26 października 2007
26.10.2007
a dziś startuje strona Leny! www.len-w-drodze.blog.pl/
zmieniłam też chwilowo wygląd tej strony ale .. stara jestem i się nie mogę przestawić na inny wygląd szybko odszukałam szablon i wrzuciłam na nowo. lubię tego mojego starego słonecznika no...
wogóle mam jakieś smęty w głowie. smutno mi choć wszystko przecież się układa.
otwieram piwo i załączę SDM...
zmieniłam też chwilowo wygląd tej strony ale .. stara jestem i się nie mogę przestawić na inny wygląd szybko odszukałam szablon i wrzuciłam na nowo. lubię tego mojego starego słonecznika no...
wogóle mam jakieś smęty w głowie. smutno mi choć wszystko przecież się układa.
otwieram piwo i załączę SDM...
czwartek, 25 października 2007
25.10.2007r.
środa, 24 października 2007
lenencja
len jest taka że schrupać w całości. jeszcze jakieś dwa tygodnie temu bałam się, że nie reaguje na mnie, że mało się uśmiecha i wogóle. teraz jest tak, że budząc się rano między 10tą a 11tą na powitanie i moje dzień dobry strzela mi takie uśmiechy, gestykuluje rączkami, kopie nóżkami, mówi agyyy agyyy a buuua buuu swoje usteczka kształtuje w takie świetne kółeczko, brwi marszczy jak słucha co jej odpowiadam. pełen zachwyt. rozbieram ją i wtedy to już szaleństwo. całe ciałko w ruchu radośnie aż brak jej tchu. potem na przewijaku ma swoje ulubione słoniki z którymi rozmawia. mówię wam autentycznie gada z nimi. ona im agyyy i śmieszek potem zmienia minkę i jest skupiona marszczy brwi tak jakby słuchała co słonie odpowiadają. po czym zawstydzona obraca główkę i w śmiech i znowu gada do nich swoim agyyy. i tak przez 15 minut. mogę ją oglądać 24 godziny na dobę.
poniedziałek, 22 października 2007
niedziela, 21 października 2007
21.10.2007r. Ważny dzień!
piątek, 19 października 2007
czasem jak jk dyżuruje nocnie...
Len zasnęła na kolanach. pije trzecią kawę. czytam archiwum z października 2003. płaczę. miałam wtedy największy zjazd psychiczny jaki mógł się zdarzyć. jasne że z powodu miłości niezrozumienia może egoizmu może. wspominam też Karola. poezję emily d. smak wódki. poranki puste. nicość pustość nic.
"Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury"
ktoś dał mi szansę potem ktoś nadzieję miłość w końcu
dziś owoc miłości właśnie oddycha miarowo a swym ciałkiem grzeje moje uda. mój świat zwariował na jej punkcie.
nic już nie jest ważniejsze nic.
kocham Cię moja Leneczko. kocham.
(wczoraj zapłakała przez sekundę dość specyficznym płaczem. wystraszyłam się. i choć potem wszystko było ok to uświadomiłam sobie, że gdyby kiedykolwiek cokolwiek złego się jej stało pękło by moje serce).
(młodamężatka dzięĸuję za rozmowę)
"Nadzieja ma skrzydła, przysiada w duszy i śpiewa, a jej najsłodsze dźwięki słychać nawet podczas wichury"
ktoś dał mi szansę potem ktoś nadzieję miłość w końcu
dziś owoc miłości właśnie oddycha miarowo a swym ciałkiem grzeje moje uda. mój świat zwariował na jej punkcie.
nic już nie jest ważniejsze nic.
kocham Cię moja Leneczko. kocham.
(wczoraj zapłakała przez sekundę dość specyficznym płaczem. wystraszyłam się. i choć potem wszystko było ok to uświadomiłam sobie, że gdyby kiedykolwiek cokolwiek złego się jej stało pękło by moje serce).
(młodamężatka dzięĸuję za rozmowę)
czwartek, 18 października 2007
czwartek 18.10.2007r. Lena kończy 9 tydzień
są takie momenty gdzie czuje się jak w innym świecie. jest błogo spokojnie i dobrze.
- wieczór jk wraca z pracy jesteśmy całą trójką w domu młoda pod dobrą opieką taty i wtedy zamykam się w kabinie z parą wodą diodami niebieskimi zapachem lawendy... chwilo trwaj.
- słońce i rude liście Lena w wózku w słuchawkach dźwięki i w wyobraźni dorabiane filmy. iny wymiar!
wyrosłam już z niesłownych ludzi. wczoraj po raz kolejny uświadomiłam sobie dlaczego jest tak jak jest, czyli dobrze. bo otaczają mnie znajomi i przyjaciele którzy kiedyś mnie znaleźli a którzy się sprawdzili i są. są słowni taktowni życzliwi i normalni... oj tak Anka brakuje coraz bardziej normalnych ludzi. jedno jest pewne. mój czas to święta rzecz dla siebie samej dla mojej rodziny i przepraszam ale nikt obcy nie będzie go marnował.
od dziś szaro i ponuro. Lena do pracy taty ja do gina wieczorem nauki chrzcielne i już się nie mogę doczekać.
to SŁOŃCA wszystkim na te szarości SŁOŃCA w środku
- wieczór jk wraca z pracy jesteśmy całą trójką w domu młoda pod dobrą opieką taty i wtedy zamykam się w kabinie z parą wodą diodami niebieskimi zapachem lawendy... chwilo trwaj.
- słońce i rude liście Lena w wózku w słuchawkach dźwięki i w wyobraźni dorabiane filmy. iny wymiar!
wyrosłam już z niesłownych ludzi. wczoraj po raz kolejny uświadomiłam sobie dlaczego jest tak jak jest, czyli dobrze. bo otaczają mnie znajomi i przyjaciele którzy kiedyś mnie znaleźli a którzy się sprawdzili i są. są słowni taktowni życzliwi i normalni... oj tak Anka brakuje coraz bardziej normalnych ludzi. jedno jest pewne. mój czas to święta rzecz dla siebie samej dla mojej rodziny i przepraszam ale nikt obcy nie będzie go marnował.
od dziś szaro i ponuro. Lena do pracy taty ja do gina wieczorem nauki chrzcielne i już się nie mogę doczekać.
to SŁOŃCA wszystkim na te szarości SŁOŃCA w środku
wtorek, 16 października 2007
16 październik 2007
dziś mija dokładnie rok odkąd nie pracuje (w fabryce rzecz jasna; bo prace projekty i inne wykonywałam do 8 miesiąca ciąży). dobrze mi. przez te wszystkie urlopy chorobowe rehabilitacyjne i macierzyński wydarzyły się najważniejsze sprawy w moim życiu: ślub operacja poród. mąż i córka.
hmm...
a w sobotę zadzwoniły dwie znajome, z jedną widziałam się chyba 2 lata temu z drugą ze 12. szok!
odnawiam stare znajomości.
dobrze mi.
mała jesienna kuchenna wystawka
zasnęła w bujaku
lustereczko powiedz przecie... jakoś zniekształca to nasze.
hmm...
a w sobotę zadzwoniły dwie znajome, z jedną widziałam się chyba 2 lata temu z drugą ze 12. szok!
odnawiam stare znajomości.
dobrze mi.
mała jesienna kuchenna wystawka
zasnęła w bujaku
lustereczko powiedz przecie... jakoś zniekształca to nasze.
poniedziałek, 15 października 2007
Krynica - Kraków 12 - 14 październik 2007
reportaż tylko dla wytrwałych!
Lena o poranku krynickim na zimne rączki założyła pierwsze rękawiczki
nasza weranda
moja woda
jk woli zubera
a Lena co?
hmm...
zielono nam...
widoki krynickie
he...
Romanówka
ulubione miejsce i jedzenie też pycha
zimaaaa
Kraków
kawa w caffe kratka na brackiej
ten smok to już trochę zestarzał się co?
może będą żyli długo i szczęśliwie?
płynie Wisła płynie...
Kazimierz. zapiekanki te co zawsze o czwartej nad ranem się jadło. klezmerska muzyka. habana i alchemia...
Lena w aucie
no fajnie było fajnie (sesja)
dzięĸujemy wszystkim którzy dotrwali do końca...
Lena o poranku krynickim na zimne rączki założyła pierwsze rękawiczki
nasza weranda
moja woda
jk woli zubera
a Lena co?
hmm...
zielono nam...
widoki krynickie
he...
Romanówka
ulubione miejsce i jedzenie też pycha
zimaaaa
Kraków
kawa w caffe kratka na brackiej
ten smok to już trochę zestarzał się co?
może będą żyli długo i szczęśliwie?
płynie Wisła płynie...
Kazimierz. zapiekanki te co zawsze o czwartej nad ranem się jadło. klezmerska muzyka. habana i alchemia...
Lena w aucie
no fajnie było fajnie (sesja)
dzięĸujemy wszystkim którzy dotrwali do końca...
Subskrybuj:
Posty (Atom)