poniedziałek, 8 października 2007

i tak to...

dziś gdyby nie: miła rozmowa poranna z lisiąnorą, najcudowniejszy uśmiech tylko dla mnie mojej małej, spotkanie spokój i naleśniki u elficy i eryczka oraz super wyniki usg brzuszka małej to ... zeżarłaby mnie złośliwość rzeczy martwych wiecie takie zwyczjne zacinające się drzwi gasnące auto urwane paski torebek korki na drodze mokre czoło od opanowania kluczy torb torebek nosidełka i wypadające smoczki.... słońce wyszło na poczcie do odebrania list młoda coraz więcej gaworzy i uśmiecha się... właściwie co ja marudze!
i kocham moich ludzików dwóch do szaleństwa

7 komentarzy:

babibu pisze...

:))

dziendobry pisze...

no to chyba dziś taki układ planet! chodzę i gderam, nakręcając się jakimiś głupotkami ... ych.

kiribati pisze...

zarażaj innych tym optymizmem! :)

grunt to umieć dostrzegać pozytywne strony we wszystkich sytuacjach :)

lisianora pisze...

oj na pociesznie i ja dorzucę od siebie, że przeżyłam wczoraj bardzo okrutną i ochydną złośliwość losu, ktróra najpierw kazała przezywać porażkę, potem dała nadzieję, by ponownie rozwiać ją jeszcze szybciej niż ją dała. ale grunt to spokój i chyba o to w tym wszystkim chodziło ;)

niebo pisze...

Nie daj się codzienności, delektuj się szczęsciem :)
Fajnie masz :)

elfica pisze...

oj jak się cieszę, że przyjechałyście :) a powiem Ci, że ja strasznie klnę na wszelkie złośliwości przedmiotów martwych...

mlodamezatka pisze...

fakt, ten uśmiech wiele zmienia