środa, 31 października 2007

31.10.2007

momentami miewam tak, że czuję się przybita do ścian mieszkania i poczucie, że już nigdy stąd nie wyjdę. szukam nawet drutów do robienia swterów z wełny. myślę sobie - nigdy już nie będę wolna. z drugiej zaś strony - za to nigdy już nie będę samotna. kocham moją małą jak nigdy nikogo do tej pory. niby to oczywiste ale ten kto tego nie przeżył nie wie choćby przeczytał milion mądrych książek lub oglądał swoich znajomych, którzy to przeżywają. ale co ja chciałam. no to, że codziennie codziennie ok godziny 18tej obiecuje sobie, że jak tylko jk wróci z pracy to oddaję Len w dobre ręce i jadę odpocząć. codzennie. oczywiście jak jk wraca i siada obok nas na tapczanie to .... nigdy nigdy nie umiem się na to zdobyć bo: po pierwsze gdzie ja mam jechać odpocząć, po drugie jesteśmy w komplecie i jest tak rodzinnie i bezpiecznie po trzecie lubię zapach i obecność mojego faceta obok mnie, po czwarte boję się, że zostanę odebrana jako wyrodna matka która nie daj Boże ma dość córki (a tak nie jest) po piąte niby chce czegoś ale nie wiem czego i gdzie ja po nocach ciemności i zimnie będę się błąkać sama... ot takie rozdwojenie jaźni nie wiem kryzys tożsamości czy coś.
ale mam pierwsze zlecenie na pracę. układam jakiś plan choć nie wiem jak to będzie z młodą.
a byście ją teraz widzieli. włosy umyte szamponikiem nabrały takiego puchu i dwa włoski sterczą na czubku te najdłuższe... wygląda bajkowo.
ech mój skarb.

mój tato kończy dziś 50 lat.

czekam na kuriera który dostarczy mi marzenie - ibanez AEL 20 - cud.

14 komentarzy:

lisianora pisze...

Wszystkiego najlepszego dla taty!
A to chyba nic strasznego, że czasem chciałabyś trochę odpocząć ;)

dd pisze...

Bardzo zdrowe objawy. Choć zapewne męczące takie rozedrganie. Pozdrawiam.

kiribati pisze...

ibanez AEL 20 to gitara? :>

to nie każ nam używać wyobraźni tylko zrób Lence zdjęcie! :))))

stula pisze...

kiribati - oj tak gitara!

elfica pisze...

powiem Ci Violuś, że ja też kocham mojego pucina ponad życie ale czasem muszę przyznać, że mam dość, czasem brak cierpliwości poszłabym sobie gdzieś na kawkę nie bojąc się, że za chwilę mały zacznie płakać i mówię o tym otwarcie Adrianowi bo on np w piątek ma wolne i jedzie na cały dzień na ryby...

angelika pisze...

ja na jogę chodzę
wiem jakie to ciężkie wyjść z domu
a kryzys to i ja mam..

stula pisze...

no tak pan jedzie na ryby o Tobie zapomniał,,,, kurdee.......

mary pisze...

gitarka? śpiewasz? grasz/ :)

babi pisze...

:D super:)

andalo pisze...

moi dziadkowie to dzielili się tak, ze jak dziadek wracał z pracy (on tylko pracował, babcia prowadziła dom) to brał dzieci na spacer, a babcia miała wtedy czas tylko dla siebie. i to było dobre rozwiązanie. mój tato też brał mnie na spacery zaraz po pracy. oczywiście to było do zrobienia raczej w cieplejszej i słoneczniejszej porze roku. ale chyba nic nie szkodzi dogadać się z mężem, żeby na przykład któregoś dnia zajął się małą, a Ty miałabyś czas na spacer lub kawę z koleżanką? to nie jest nic złego i nie jesteś wyrodną matką. aby być jeszcze lepszą matką, potrzebujesz czasem pobyć sama dla siebie.

stula pisze...

Mary - baaa a jeszcze jak gram i śpiewam!!!

bere pisze...

Nosowska w Zierciadle.
grasz ??? i spiewasz ???
oooo
(a... jakas malutka własna mp3 ?...)

stula pisze...

mp3 hmmm może jak podłączę gitarkę do kolumn sie zobaczy Bere....

elemka pisze...

myślę, że to najnormalniejszy stan na świecie i nie ma Cię co sumienie za niego pożerać. mieszanka przemęczenia z przyzwyczajeniami z dotychczasowego trybu życia i do tego fantastyczna potrzeba bycia z bliską osobą sam na sam i wtulania się i poczucia się może przez chwilę samemu beztroskim dzieckiem... przychodzą takie chwile, kiedy ma się ochotę zostawić cały świat za drzwiami i przypominają nam, że my w tej całej batalii też jesteśmy ważni i musimy zadbać o swoje potrzeby, czasem przypominają by zwolnić tempo, czasem by odpocząć i być przez chwilę małym egoistą. to chyba nic wstydliwego a pozwala zregenerować siły i nie zwariować...
już się zastanawiam co to będzie z nami. mam nadzieję, że i dla siebie będę potrafiła znaleźć odpowiednie słowa na wyjaśnienie dziwnego poporodowego zachowania - tego chyba najbardziej się obawiam. tak. zrobić komuś krzywdę słowem, czynem i nie wiedzieć dlaczego się tak postąpiło - bo niby burza hormonów ale wiem, że potrafi zaboleć...
ale co tu o mnie, o Was miałam pisać i o tym byś pamiętała o sobie - bo mama dla dziecka najlepsza jest silna i wypoczęta. i nie daj się zjeść wyrzutom sumienia!!!
uściski!