wtorek, 6 lipca 2004

...

Obiecałam, że nie będę tutaj wywalała żalów, smutków, cichych dni etc. To może umówmy się, że każdy może mieć gorszy dzień. Wróciłam wczoraj późnym wieczorem. Usiadłam z jaskółkami na balkonie, nogi wyrzuciłam do góry. Zapaliłam stare francuskie cygaro o zapachu śliwki. Nie robiłam tego od co najmniej sześciu miesięcy. Ogarnęło mnie takie dziwne ciepło, dziwny strach. W sumie nie codziennie ktoś ukochany idzie na dłuższy czas do szpitala i nie codziennie ktoś ukochany wyjeżdża na Pik Lenina. Wiem wiem, ani nie wyleczę w cudowny sposób człowieka ani nie zatrzymam tym bardziej. Tym nie mniej boję się o nich o!
To ja sobie tu jeszcze posiedzę popalę popłaczę powspominam ponarzekam pomyślę pokombinuję po...
a twarda jestem.

i moje życie to żaden tam domek z kart

4 komentarze:

kk pisze...

przeczekajmy to może razem;

doro pisze...

jak powiem, ze waniliowe, to i tak niczego to nie zmieni.
tak- i juz. wypalić trza.

olga pisze...

a my palimy twarde kubańskie o lekkim zapachu melisy; głowa do góry Karol wyzdrowieje Jacek wróci słońce zaświecie będzie good!!!!!

PiotrTen pisze...

A u mnie to tak jakoś chyba z tych owych kart właśnie. Ech...