Godziny w wannie (i „Godziny” na ekranie), nie dający się z niczym porównać relaks w postaci dwugodzinnego posiedzenia sobie w wannie i dolewanie gorącej wody przy dźwiękach Massive Atack
Znowu wróciłam wczoraj do BHD i do muzyki Hansa Zimmera... znowu... te głupie myśli...
Z całkiem innej beczki; obleśny stary ale bogaty dziad próbował dobierać się do mojej przyjaciółki która jest pielęgniarką, na co ta dziarsko i spokojnie odp: ‘ Wypraszam sobie takie traktowanie, jeśli pan nie ma szacunku do mnie jako kobiety to chociaż może jako do pielęgniarki – a pielęgniarka jest od pomagania pacjentowi a nie dotykania poza tym w tej chwili naruszył pan moją, tylko i wyłącznie moją przestrzeń psychologiczną na co reaguje bardzo nieprzewidywalnie więc radzę zachować te obleśne aczkolwiek chore łapy przy sobie.’ Tyle moja Gabi. Okazało się, że dziad jest kuzynem ordynatora czyli szefa, wszystko zakończyło się przeprosinami i kwiatami które dziad wręczył Gabrysi w odległości jednego metra nie przekraczając w ten sposób jej przestrzeni psychologicznej.
No to odbyły się już ostatnie wspólne i obowiązkowe zajęcia na ul. Bankowej, zakończone: posiedzeniem w towarzystwie Tomasza na przyjęciu rodzinnym (ta Dąbrowa to całkiem niezłe miasto); płaczem Sabiny, że te pięć lat to jakoś tak szybko przeleciały; odwiedzeniem Ewy i Marka na cmentarzu – ciągle widzę Ją palącą na wstępnych; wspólnym zdjęciem zrobionym całkiem spontanicznie, od tak Mister po raz pierwszy nic nie powiedział... policjanci czasem tak mają; wymiana adresów, dat urodzin, bla bla bla.... koniec bo mi się literki zamazują.
Kenny Wayne Sheppard nieodzowny...
Nowy bootleg PJ mnie wkurzył bo ukochane kawałki są po 1min03sek, a w pt w fabryce ktoś zakosił mi płyty SDM – przysięgam, dojdę do tego która i zabiję ( to taka resztka napięcia po walce Michalczewskiego)!!! (to niewyobrażalne, że 14 bab może tak siebie nawzajem wkurzać).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz