poniedziałek, 17 marca 2003

tak poweekendowo, wojennie, brak słów...

całkiem przyjemny weekend, jak nigdy - i nie ryczałam ni razu, może dlatego, że bawiłam się w przedszkolankę dzieci w sumie sztuk pięć, najgorszy był basen do przeżycia - upilnowanie takiej gromadki to niezła sztuka jest, no ale potem spokojny wieczór w towarzystwie dwóch panów - a swoją drogą to dziwne, ze baba musi organizować i inicjować czy tam whatever - spotkania przy piwie, żeby choć raz było tak, że odbieram telefon z konkretną propozycją posiedzenia z dobrymi bądź co bądź znajomymi przy piwie... przywykłam... mam duszę organizatorki...

niedziela w towarzystwie 'my KK' na gruntach siatkarskich, czuliśmy się jak ryby w wodzie

a dziś? WAR

jeśli na serio nie można tego uniknąć to daj Panie oby trwało krótko!

Brak komentarzy: