„Weronika umierała pięknego popołudnia w Ljubljanie, w takt boliwijskiej muzyki dochodzącej z placu, z młodzieńcem przechodzącym pod jej oknem w tle. Cieszyła się tym, co widziała i słyszała. A jeszcze bardziej tym, że nie będzie musiała uczestniczyć w takim samym spektaklu przez najbliższe lata – bo stałby się tragedią jej życia, tragedią, w której wszystko się powtarza, a każdy dzień podobny jest do poprzedniego.” trzy lata siedzi we mnie ta książka dokładnie początek lipca 2000 i nie wiem dlaczego w związku z wczorajszym filmem („Oszukać przeznaczenie 2” –
a swoją drogą bardzo dziękuję i wierzę, że wcale nie jest aż tak do dupy) skojarzyło mi się zdanie „że świadomość śmierci pobudza do życia” doplatając do tego „Why go” PJ
- a już wiem co to były za czasy, to były czasy gdzie z Martą i Siwczykiem piliśmy siwuchę w Opolu po projekcji „Wojaczka” – stąd te skojarzenia – pięć dni warsztatów filmowo-wierszowo-alkoholowych i całkowite oderwanie od rzeczywistości wówczas amunowskiej więc można było sobie pozwolić
„Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze starchu... umiera się nie dlatego by przestać żyć, lecz po to by żyć inaczej.(...)
Bądźcie szaleni, ale zachowujcie się jak normalni ludzie. Podejmijcie ryzyko bycia odmiennymi, ale nauczcie się to robić, nie zwracając na siebie uwagi. Co to jest prawdziwe ja? To kim jesteś, a nie to, co z ciebie uczyniono.” - i pewnie, że miałeś rację, że rutyna dnia codziennego zabija, uwstecznia wręcz degraduje; nie załączyłam wczoraj komputera ale za to poczytałam niejako potwierdzenie:
„ wszyscy nosimy w sobie większą lub mniejszą ilość Goryczy która atakuje gdy człowiek jest osłabiony, gdy człowiek boi się tak zwanej „rzeczywistości”; niektóre osoby rozwijają w sposób przesadny mechanizmy obronne wobec obcych ludzi, nieznanych miejsc i nowych doświadczeń – zubażając swój świat wewnętrzny; tacy ludzie po kilku latach nie są w stanie wyjść ze swego świata, bo zużyli już przecież zapasy energii na zbudowanie wysokich murów, broniących dostępu do ich upragnionej rzeczywistości; chcąc zabezpieczyć się przed atakiem zewnętrznym, ograniczyli swój rozwój wewnętrzny nadal chodzą do pracy itp. ale wszystko to dzieje się automatycznie i bez żadnych większych emocji; po pewnym czasie zgorzkniałemu nie zostaje już żadne pragnienie, nie ma ochoty ani żyć ani umierać i w tym tkwi szkopuł; jedyną zaletą tej choroby zwanej Goryczą, ze społecznego punktu widzenia, jest jej powszechność, dlatego odosobnienie – w jej przypadku – nie jest potrzebne, chyba żeby zatrucie było tak silne, że chory zacząłby zagrażać innym; większość zgorzkniałych może żyć na wolności, nie stanowiąc niebezpieczeństwa dla porządku publicznego ani dla bliźnich; za wysokimi murami wzniesionymi wokół siebie są całkowicie odizolowani od świata, choć zdają się stanowić jego część.”
- i boję się, że powoli zaczyna mnie to cholernie dotyczyć...
mimo wszystko pozwolę sobie na jeszcze trochę cieszenia się teraźniejszością
____________________
„Weronika postanawia umrzeć” P.Coelho