wtorek, 15 lipca 2003

c.d.

od 6:00 buduję na nowo żelazną konstrukcję myślenia o sobie na nowo układam wszystko na cacy i mur cholerny stawiam i wolę pozostać w tej bańce mydlanej i nie pozwolę żeby ktoś dotkną głębiej
i wyczuwam dziś pozytywne i realne wibracje życiowe mimo wszystko

i gdyby nie wczorajsze zajmowanie się dzieciakami gdyby nie ta spontaniczna radocha z zabawy na rozwalonym łóżku gdyby nie malowanie paznokci i tatuaży i te pyszczki kochane do zaniusiania przytulania i zacałowania – kocham patrzeć na uśmiechnięte i zachwycone dzieci – na mojego Mistrza mówią ‘dziadziuś’ (ten to dopiero chodzi dumny) rodzicielka z kolei ‘babcią’ nie jest dlatego jest ‘dobrą Elą od placków ziemniaczanych’
– dom poruszony w każdym calu -

4 komentarze:

vm pisze...

sie poryczałam przy pożegnaniu tak jakoś serce mi chyba zaraz pęknie a może je zaadoptujemy ?

karol pisze...

tadamtadamtadam zaraz się widzimy !!!!

gru pisze...

a czyje to dzieci?

kachnaa pisze...

oby jak najwiecej pozytywnych wibracji..
pozdrawiam
(www.kachnaa.blog.pl)