wtorek, 6 maja 2003

i po zachodzie...

Codziennie jestem niemym, acz przysięgłym świadkiem wielkiego cudu, kiedy dzień schodzi się z nocą... Ale gdyby mnie pytali na przesłuchaniu – jak to się dzieje plątałabym się w zeznaniach. Najtrudniej jest bowiem świadczyć o zjawiskach tak zwyczajnych, jak picie z Tobą herbaty o zachodzie słońca. Warto błogosławić ten moment, gdy dzień tak serdecznie garnie się do nocy – w pełnej zgodzie... Ostatnio wiek z wiekiem stuknął się szkłem, a nawet tysiąclecie z tysiącleciem i nic się nie stało... Ostatnio wiek z wiekiem stuknął się szkłem, a nawet tysiąclecie z tysiącleciem i stało się tak wiele... Jesteśmy!

Brak komentarzy: