sobota, 10 maja 2003

stan na dzień 09.05.2003

To proszę państwa jesteśmy o 5 lat całych starsi. Stawili się wszyscy (31sztuk) oprócz tych co w Irlandii, tych co w zakonie oraz ty co nie czują jakiegokolwiek związku z nami (ich strata, choć BS rozumiem doskonale). Takie spotkania albo dołują albo podnoszą na duchu. Osobiście dodało mi optymizmu, radochy życiowej i czegoś co nienazwane ale wyczuwalne w auroprzestrzeni. Początek jak zwykle trochę sztywny dopóki wszyscy nie powyciągali na stół przeróżności najwięcej chyba wódy weselnej pani Cambell, w ogóle przeraziła mnie wymiana nowych nazwisk, dzieci i tego typu rzeczy nierzeczy (?) tutaj oko do Ewki i Agi - baby Nie Do Zdarcia! (swoją drogą dziś poprawiny w Rzuchowie). Cieszy fakt, że po 5 latach te same głupawki nas ogarniają i z tych samych rzeczy napieprzamy się czyt. ‘Miss Wajda ale nie od tego Wajdy’ . Za to Michel rozwalił swoim monologiem niczym polityk zamierzchłych czasów po czym stwierdził, że właściwie w jego życiu nic się nie dzieje (a, mierzył drzewa w parku pszczyńskim i był w Anglii gdzie jako big strong men nosił bidula skrzynie truskawek). Stach lewoskrzydłowy kariera sportowa a Przemo męczy prawo za to Jabol nie jest wstanie określić co studiuje ale coś na pewno. I tak pani od niemca z rozpierdzieloną sukienką zakończyła o czym Czogal nic nie wiedział. I wydała się tajemnica jeleniogórska z proszkami przeczyszczającymi i opłacało się czekać całe 5 lat żeby usłyszeć jedno krótkie zdanie: „ qrwa to dlatego tak mi się z tego dupska loło” dzika radość omalże nie weszłyśmy pod stół z Monią!!!! Przy świecach i bez muzyki nad ranem też dawaliśmy radę (wyłączyli nam prąd o 3:00 żeby się nas pozbyć) odśpiewany „dziwny świat” i wspomnienia zakopca i zgubionego Przema którego zostawiliśmy na parkingu i nikt przez dobre 4 godziny nie wpadł na to, że jednego nam brakuje (ale frytki z litości dali mu za darmo). To dopłaciliśmy dwie godziny użytkowania lokalu bez prądu co było na rękę np. Stachowi i Iwonce a bo tańczyliśmy wcześniej serio tańczyliśmy nie powiem przy czym i pod fontanną zdjęcie zrobiliśmy i nikt nie wpadł o dziwo! i... i.. i... no są ludziska the best i już! Ale o co z tym Czechowym ble ble ble chodziło, rozumiem że to tak jak z moim whatever? To nic, że nie wiem jak tym malaczem Oli w piątkę i siodełkiem Szymona wróciliśmy cało, Ola stwierdziła że jak zje kanapkę to już może jechać, Polak potrafi.

Profesor Basia pozdrawia tych co w Irlandii i tych co w Peru aktualnie (może przeczytają???) – proszę się odezwać w komentarzach

A ja proszę Jabola o zdjęcia jeśli można kiedyś

To za rok w górach bez kisielu nie no z kisielem ale nie czekoladowym...

dobranoc

14 komentarzy:

stula pisze...

jakiś cholernie grzeczny ten mój opis powstał

jabol pisze...

ostatnio mało mówię(chyba)więc powiem tylko że fajne

blue hat pisze...

Tak wiec w Peru mamy jesien, nad Cuzco mlgy i deszcze i strajk turystycznych linii autobusowych a czasu tak malo. Ale w doborowym choc zlosliwym towarzystwie latwo znalezc wlasciwe rozwiazanie. Wczorajsze wyspy plywajace zmusily mnie do przemyslen o reumatyzmie. Ale skora, widze, zmienia kolor.

stula pisze...

tylko prosze noś tę niebieską czapeczkę bo wiesz główeńka na słońcu ale skoro jesień i deszcz...

katja pisze...

no tak spotkanie należy uznać za udane. z tą starością to nie jest jeszcze aż tak źle. a co to było Stachu i Iwona?

katja pisze...

zapomniałam ci powiedzieć... cytat R. Mączyński: "ale najbardziej w tym towarzystwie zmieniła się Wiola... tak ładnie wygląda!"

blue hat pisze...

Musze zdradzic cala prawde. Chmury mamy zawsze po poludniu jak w klimacie tropikalnym i zawsze pada z nich deszcz przez 15-20 minut. Pozniej bezchmurne niebo i wspaniale slonce. Noce tez przepiekne. I Machu Picchu, ktore zapiera dech i powoduje, ze czlowiek chce zyc i umrzec w tym miejscu jednoczesnie. No i dzungla - ekpansja zieleni, bogactwo kwiatow i po deszczu cwierkajace ptaki wsrod budowli Inkow ... No i wspaniale gory !!! Jakie wspaniale !!!

blue hat pisze...

O czapeczce oczywiscie pamietam. Zrobilem maly zapas niebieskich czapeczek i mam teraz prawdziwa chilijska z welny lamy.

machu pichu pisze...

moj komentarz .... pozdrawiam z nieba na ziemii, w doslownym tego slowa znaczeniu - Machu Pichu, Boze ! dzieki Ci za mozliwosc stworzenie takich rzeczy w Twoim przeciez swiecie !

stula pisze...

bo I. i S. zniknęłi jak nam te światło wyłączyli więcej detali w czwartek u Domini ale małpa ze mnie

stula pisze...

ale że co ten Rafał M. ???

vm pisze...

to ja tes kcem z lamy

vm pisze...

oj.. Boże jak ja Wam zazdroszczę albo nie po prostu jestem szczesliwa że możecie to wszystko oglądać

czechu pisze...

...w sobotę byłem ogólnie wyczerpany niewiadomo czym. Możliwe że dźwiganie tak małego kielona kilkanaście razy też jest sportem wyczynowym. (jednak ciepła wóda nie jest tym co tygrysy lubią najbardziej)...(jeszcze tu wrócę jak zbiorę myśli albo ... blebleble whatever...)